wtorek, 8 lipca 2014

Horror - I zbaw nas ode złego

  Film na dziś : The Encounter

  Wczoraj udaliśmy się na film "I zbaw nas ode złego". Powiem szczerze, film zrobił na mnie wrażenie. Czułem z niego lekki powiew Constantina, aczkolwiek film był bardzo nowatorski. Nie był to sztywny przypadek opętań jak w filmie "Demony", ale miało to jakąś fabułę, różniącą się od matki, która coś kmini ze swoimi dziećmi. Nie będę opisywał o czym jest film, można sprawdzić to w internecie. Powiem natomiast, że jako jeden z nielicznych horrorów, film był oparty na faktach. Pewnie większość pomyśli "tak jak i wszystkie, fake!", a tu zonk. Raplh Sarchie żyje na prawdę i ma się dobrze! Jak informuje mnie Wikipedia, a także inne źródła, ściśle współpracuję on z egzorcystą. Ogólnie film dobry, podobał mi się i polecam go fanom horrorów na "umiarkowanym" poziomie "straszności" :D.

  A teraz trochę śmieszne wieści. Jako, że bardzo lubimy z Heskim horrory, mamy w planach nakręcić jeden do końca wakacji. Na razie wszystko jest w proszku. Nie wiemy o czym to będzie, gdzie, dlaczego, czy to będzie film pełnometrażowy czy też krótko też nie umiemy stwierdzić. Dlatego czekajcie śledźcie bloga i życzę wam cudownych wakacji. Ja wybieram się do Turcji usmażyć to i owo. :D Po powrocie pewnie zdam relacje, a ten tydzień mnie nie będzie. Życzę udanego wypoczynku!

sobota, 28 czerwca 2014

Poparzenie trzecie

Film na dziś: Piraci z Karaibów Numero Uno
  Dawka piorunujących informacji o polskich, rządowych przekrętach terroryzuje internet. Nie mam sił tego komentować. Jeśli myśleliście, że ten kraj nie jest manipulowany przez grupę rządzącą, to jest to poparzenia stopień trzeci. Wasze skóry są przysmażone jak chomik.. W mikrofali na yt. Co poradzić taki mamy klimat - cytując klasyka. No szkoła skończona, świadectwo odebrane, pierwsze wakacyjne spotkania zaliczone. Nie dociera do mnie jeszcze ten letni nastrój, ale kiedy już się wpakuje w moje ciało do z pełną siłą.
  Apeluje do was byście byli dość roztropni. Nie pili za dużo i coś tam. No wiem. Pożartowaliśmy. Pewnie ostro będziecie dawać w palnik, ale co poradzić.

Autor: Edyta

  Ja z Heskim, nasze złote świadectwa odebraliśmy. No prawie.. On będzie jeszcze musiał zdać parę rzeczy, ale cóż. Ostatnio, mój charakter staje się coraz bardziej wybuchowy, a Bóg każe mi myśleć jak dorosły. Nie mam żadnych zmartwień, a coś przestawia mi się pod kopułą, co poradzić. Wczoraj z moim kolegą Krystianem zobaczyliśmy jak nasi przyjaciele się zmienili. Przez parę lat wszyscy odwróciliśmy się od siebie. Każdy poszedł w inną stronę, choć cytując Palucha "Kiedyś byliśmy jak szlugi z jednej paczki". Nie ma w nas radości. Wypaliliśmy się? Udawane uśmiechy i zbijane piątki tylko z jakiejś wewnętrznej potrzeby. Jedni szukają miłości, inni już w tym wieku, od problemów uciekają przez dolinę wódki. Dobra. Koniec tego jojczenia, bo się tu zaraz wszyscy powiesimy i będziemy dyndać w Dolinie Wisielców. 


czwartek, 26 czerwca 2014

Od dawien dawna :)

 Film na dziś : Wyścig

  Nie było nas bardzo długo, cóż oceny. Trzeba wyciągać ile się da. Ostatnio mieliśmy trochę zabawy, a śmiech towarzyszył nam cały czas. Przez ostatnie dwa tygodnie udało nam się popływać w basenie koło sklepu Praktiker, zrobić kanapki w Lidlu, spotkać się w dobrym gronie na pewne paki i w sumie dużo więcej :D. Było zajebiście nie ukrywajmy.

autor : Heski

  Tak to mniej więcej wyglądało :) Jest film, ale może go sobie podarujemy, bo ilość niecenzuralnych słów na minutę przekracza 70.. W każdym razie udało nam się trafić na bardzo miłego ochroniarza, który grzecznie nas wyprosił. Ale cóż, jest gorąco trzeba się jakoś schłodzić. Teraz zabieram się do lektury o tytule : "Upadające Cesarstwa" i "Drogi Królów". Salut ! :D


  PS. Nie polecam robić żadnej rzeczy ww. 

sobota, 21 czerwca 2014

niedziela, 8 czerwca 2014

To nasza tylko, nie gwiazd naszych wina.


  "Wschodzące słońce, zbyt jaskrawe dla jej gasnących oczu". Wydaje mi się, że to wschodzące słońce jest Bogiem, światło świeci zbyt jasno, a jej oczy gasną, ale nie przegrywają. Nie wierzę, że wracamy na ziemię, by nawiedzać albo pocieszać żyjących czy coś w tym rodzaju, lecz wierzę, że coś się z nami jednak dzieje po śmierci.

  To była jedyna książka o umieraniu, która do mnie trafiła. Tak jak do głównej bohaterki, Hazel Grace Lancaster trafiał "Cios udręki" o chorej na białaczkę Annie, tak do mnie trafia "Gwiazd naszych wina". Spytacie się dlaczego, co innego jest w akurat tej historii, co ją różni od innych wyciskaczy łez?
  Kiedy mój tata spytał się mnie o to, podczas odbierania mnie zapłakanej z kina o godzinie 23, miałam ochotę zmierzyć go spojrzeniem typu "bitch please, are you serious?", ale to tata, więc wypada się zachować. Zamiast tego zaczęłam opowiadać mu o historii Hazel, nastolatki chorej na raka tarczycy z przerzutami do płuc, ciągnącej za sobą wózek z tlenem i wąsami tlenowymi na twarzy. Oczywiście wciąż nie rozumiał, a ja odpuściłam sobie tłumaczenie tego fenomenu, w końcu czego mogłam się spodziewać po osobie, która notorycznie oglądała "Gwiezdne wrota".

  Żyjemy w czasach, w których nikt nawet nie myśli o tym, żeby komukolwiek pomóc. Kiedy wczoraj o godzinie trzeciej nad ranem robiłam projekt na edb o powodziach, podczas pisania zdania "właśnie ty masz obowiązek im pomóc - możesz być ich ostatnią nadzieją" myślałam jedynie o cudownej, bezinteresownej Hazel. Tej samej, która nie chciała dopuścić do siebie ludzi, bo była chora. Tej samej, która po wgramoleniu się na 18 schodków w domu Anny Frank musiała usiąść na ziemi z mroczkami przed oczami. Tej samej, której towarzyszyłam przedwczoraj najpierw przez 4 godziny w książce, a potem 2 na filmie i przy której wylałam tysiąc łez. Tej samej Hazel, która jako "efekt uboczny ewolucji" potrzebowała pomocy.
  Myślimy sobie - super, są dzieci chore na raka. Niech będą, ja nie jestem. Ale czy takie myślenie coś zmieni? Są nieskończoności większe od innych, a ja dziękuję wszechświatowi za tą nieskończoność, którą podarował mi wraz z tą historią. Dziękuję Johnowi Greenowi za opowieść o małych i większych tragediach, przy których wszechświat maleje i znika, a potem nagle uderza, taranuje Ciebie i wszystkie twoje myśli, byś ani na moment nie mógł przestać o tym myśleć, zaczerpnąć tchu.
  Kiedy wszechświat zrobił to mi przyciskałam chusteczkę do twarzy i starałam się nie szlochać. To nic nie dało, ale może przynajmniej nie było tego tak słychać. Miałam wrażenie, że potem i tak to już nie miało znaczenia, bo kiedy zapalono światła, a w tle, przy gwiazdach leciała piosenka "All of the stars" Eda Sheerana, której wciąż nie potrafię słuchać bez łez cieknących strumieniem po moich policzkach tak notabene, wszyscy wciąż siedzieli na swoich miejscach. Wpatrywali się w przestrzeń przed sobą, próbowali zrozumieć co się właśnie stało. Powiem Wam co się stało - wszechświat odebrał to po co przyszedł.
  Granat wybuch i zranił wszystkich na około, a historia Hazel Grace na zawsze odcisnęła piętno w moim sercu.
  Pokochałam tą książkę za cudowne monologi autora, przenośnie, cytaty. Za to, że główni bohaterowie cytowali swoje ulubione utwory, za to, że tak pięknie obrał drogę do tej historii. Pokochałam sposób w jaki film odbiegał i nie odbiegał od książki. Pokochałam to, że dopiero po kilku minutach od zapalenia świateł na sali ludzie zaczęli wstawać, dziewczyny ocierały twarze, a chłopcy w ciszy zbierali wszystkie rzeczy. To nasza tylko, nie gwiazd naszych wina mówił Szekspir, również przez usta Hazel. Efekt uboczny ewolucji, coś co nie miało prawa zaistnieć, a jednak zaistniało. To gwiazd naszych wina.

  Kocham cię i wiem, że miłość jest tylko wołaniem w próżni, a zapomnienia nie da się uniknąć, że wszyscy jesteśmy skazani i nadejdzie dzień, kiedy cały nasz wysiłek obróci się w pył, wiem, że słońce pochłonie jedyną ziemię jaką mamy, a ja cię kocham.




  (Dziękuję wszystkim i głęboko wierzę, że nie tylko ja teraz płaczę. Nie ma to jak dobry początek, co nie?
Pozdrawiam, Atelier)

środa, 4 czerwca 2014

Typowy - Idiotyzm

  Dziś nie działo się nic niezwykłego, powiem nawet, że było stosunkowo nudno. Jedyne co rzuciło mi się w oczy to fałszywość, mego znajomego z klasy. Choć przyjaźni się z pewna dziewczyną, to często robi jej upokarzające zdjęcia i ją wyśmiewa. Nie jest to niestety koleżeńska złośliwość. Raczej celowe działanie mające na celu obrażenie tej osoby. Bardzo mi szkoda persony, która ma takiego przyjaciela i sam nie wiem czy lepiej jej to powiedzieć czy zostawić całą sprawę w spokoju. Prawdopodobnie nie będę się w to mieszał, ale zapamiętam komu mogę zaufać.

  Drugim tematem tego powszedniego dnia, jest dzień wczorajszy. Ukazuje on przykład niezdrowej ambicji i głupoty. We wtorek zwrócił się do mnie z prośbą o sparing pewien mąż, po krótkiej chwili oczywiście zgodziłem się. Przybiliśmy zwyczajową piątkę i ruszyliśmy do dzieła. Z początku luźno próbowałem wprowadzać swój game plan, a mój przeciwnik odwzajemniał się tym samym. Udało mi się zająć dosiad. Chwilę tak przesiedziałam i nagle słyszę krzyk. Poczułem mocny chwyt za stopę i dosłownie słyszałem jak moje więzadła w kolanie naprężają się. Idiota nie potrafił zrobić zwykłej techniki ( używał zakazanej ), to stwierdził, że urwie mi nogę. To tylko sparing, a mógł rozwalić mi kolano. Nie poddałem się jednak, wściekłość przejęła nade mną kontrolę i założyłem mu dźwignię na nadgarstek. Przepraszam za słowa, ale teraz użyję cytatu: " Może mi rozjebiesz nogę skurwielu, ale na pewno ci tego nie puszczę, też ci złamię łapę ". Na szczęście moja dźwignia wchodzi dużo wcześniej i po tym całym spięciu wreszcie się poddał. Nie był to jednak koniec. Zaczął się drzeć, a w jego głosie było słychać bezsilność, normalnie jakbym go zabijał. Rzucił się na mnie i przyładował mi łokciem w okolice szyi. Lekko poddenerwowany zacząłem mu miażdżyć nos i wbijać go wgłąb czaszki. Po sparingu byłem dość zmęczony i wściekły. Nienawidzę gdy ktoś, niby kolega z maty, chce ci zrobić krzywdę, bo ma jakąś taką chorą ambicję. Ten człowiek chce w przyszłości ratownikiem... Moim zadaniem w ciągu najbliższych dni usunąć go z naszej społeczności. Ten człowiek nie jest zdolny do walki z inną osobą, co najwyżej bijatyk pod budką z piwem. Za pewne gdyby był lepszym zawodnikiem, dziś leżałbym w szpitalu z operowanym kolanem.

~Okwezrd

wtorek, 3 czerwca 2014

Najlepsze za darmo - Kossakowska

  Na początku recenzja, jakże cenionej wśród Polaków pisarki, Mai Lidii Kossakowskiej. Autorka takich dzieł jak "Siewca Wiatru", czy "Zbieracz Burz". Trzeba przyznać, że pani Maja pisze nader ciekawie i każdą jej lekturę czyta się z wypiekami na twarzy. Przeczytałem obydwa dzieła ww. i przypadły mi do gustu. Lekkie pióro, bardzo spójna fabuła, to zdecydowanie przeważające cechy aktorki. Rzadko podobają mi się książki pisane przez kobiety. Nie wiem, niektóre moim zdaniem za bardzo przejmują się romansem, który według mnie powinien być dodatkiem, a nie głównym wątkiem. Na szczęście, w tej powieści z taką naturą się nie spotkałem, za co jestem bardzo wdzięczny. W gruncie rzeczy bardziej spodobał mi się Siewca Wiatru, ale obydwie książki uważam za obowiązkowe na swojej półce, polecam.


  Najcenniejsze rzeczy mamy za darmo i choć to jak już wspominałem w poprzednim poście, kwestia przyzwyczajenia, to cieszmy się z tego co już posiadamy. Za pieniądze nie mogę kupić słońca, wypoczynku w lesie, czy spokojnego ojca. Nie dam rady kupić najlepszego przyjaciela, koleżanki, szczerego uczucia. O miłości nie wspominam już nawet, bo tą fałszywą dostać można od dwudziestoletniej kobiety, potrzebującej finansowego wsparcia. Ale chyba nie na takiej nam powinno zależeć. Serce z kamiennej skarbonki. To właśnie idea współczesnego świata. Ważniejsza jest kariera od dziecka, które trzeba wychować czy chorych rodziców. Ile kosztują twoje marzenia? Ile wolność? A nadzieja i myśli też przeszukują ci kieszenie? Dzięki naszym przodkom teoretycznie jesteśmy wolni, możemy dokonać wszystkiego na co pozwoli nam Pan. Te dni są tylko dla nas, nasza w tym głowa jak je wykorzystać. Trochę wiary w swoje działanie. Swoim zachowaniem i dobrocią zdobywasz znajomych, a nie jakimś chorym, wymyślonym przez człowieka papierkiem, który jest tyle warty co ogień, które się wydobędzie po jego podpaleniu. Nie mówię, że pieniądze nie są potrzebne. Dzięki nim utrzymujesz rodzinę, możesz podróżować, czujesz się bezpieczny. Ale pamiętaj człowieku: Waluta została wymyślona przez Ciebie i jest tylko wartością umowną, za to twoje czyny, od początku twego narodzenia, nabierają znaczenia.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Doceniam - Wijec

Film na dziś: Jestem Legendą
  Właśnie skończyłem Wijca. Jest to nowe dzieło Jospeha Delaneya. Specyficzna książka. Tytułowy Wijec, jest Kobalosem, jednym z przedstawicieli rasy ludzko podobnych stworów. W wyniku splotu wielu wydarzeń musi teraz odeskortować dwie purry do ich wujostwa, a trzecią sprzedać na targu niewolników. Po drodze tytułowy bohater jest poddawany wielu próbom, które zaprowadzą go do stolicy Kobalosów- Valkyri. Spotka w niej kogoś kto spiłowane ma zęby i dysponuje potężną magią - Grimalkin. Czy Wijec sprzymierzy się z wiedźmą by uratować swe życie?


  Samotność doskwiera. Przez weekend nie miałem czasu napisać postów. W sumie, także brakowało mi chęci. Dziś zajmę się tematem, często pomijanym przez nas wszystkich. Nasi rodzice pracują, by zarobić na nasze utrzymanie. Odkryciem Ameryki to nie jest. Wchodzi to już w zakres pewnego przyzwyczajenia. Ta rola, naszych opiekunów jest niedoceniana. Wiadomo, nie chodzi o to by każdego dnia mówić po tysiąc razy, dziękuję, że mnie utrzymujecie. Nie w tym rzecz. Ale szanowanie ich pracy, sprzątania i prasowania, to jest sztuka. Sam mam z tym duże problemy, nie chce mi się wsadzać świeżych rzeczy do szafy, co jest szczytem lenistwa. Albo najbardziej znienawidzone słowo moich rodziców "zaraz". No ciężko mnie zmusić do pomocy domowej. Przyzwyczajamy się do tego, że mamy wszystko. Modne telefony, ubrania, pieniądze na kino, zdrowie. Czego chcieć więcej? No tak, białego tableta, wyjść na imprezy itd. Żyjemy jak w RPA. Nie mamy nic! Proszę was, nie wiem co macie w tych swoich małych pieprzniętych główkach. Idźcie słuchać Kwiatkowskiego czy Biebera, nie czytajcie tego bloga, nie dojdzie do was jego sens. Esencja tego co do was piszę, ucieka wam między palcami. Ubierajcie się jak chcecie, czytajcie co chcecie, słuchajcie to czego chcecie, ale z mojego świata was wypraszam. Nie chcę by wasze ideologie skaziły moją. To jest wolny kraj, możecie lubić tego kogo chcecie. Nie chodzi mi o to, żebyście słuchały rapu czy rocka. Tu macie pełną dowolność. Ale słowa, które wylatują z waszych ust typu: "Kocham Cię <33", "wyjdź za mnie", uważam za obelgę Waszej mentalność i nie widzę sensu utrzymywać konwersacji z Wami. To co macie pod nosem: rodzinę, która stara się dla was o lepsze jutro, odrzucacie. A jakieś kolorowe laleczki będziecie ubóstwiać, bo tak powiedziały wam media. Życzę powodzenia.
~Wkurzony Okwezrd

piątek, 30 maja 2014

Choć goni nas czas - Egoista

  Film na dziś : Zabójcza Broń

  Dziś zajmę się recenzją filmu " Choć goni nas czas ". Szczerze, dawno nie oglądałem tak dobrego dzieła. Genialna rola Morgana Freemana. Biznesmen i człowiek o przeciętnym statusie majątkowym spotykają się na jednym oddziale w szpitalu. Obydwaj dowiadują się, że są chorzy na raka. Zostaje im jedynie rok życia. Decydują się stworzyć listę rzeczy, które chcą zrobić, zanim odejdą z tego świata. Powoli wypełniają wyznaczone sobie cele. Z początku skłóceni, stają się najlepszymi przyjaciółmi. Nie mam więcej do powiedzenia, trzeba po prostu obejrzeć :
https://www.youtube.com/watch?v=CT0EIVeEcIA








Jestem egoistą, ale na tyle wrażliwym, by dostrzec smutek u innych. Nie mogę się uwolnić od myśli, że jestem gorszy od reszty. Dlatego muszę udowadniać sobie, że tak nie jest. Chcę być najlepszy we wszystkich dziedzinach i dlatego wkładam w nie sto procent siebie, a czasami i więcej. Najbardziej boli mnie gdy ktoś kogo wcześniej pokonałem, rozwinął się na tyle by znów stawić mi czoła. Doprowadza mnie to do białej gorączki. Powoli walczę z tą dewiacją, staram się pogodzić z porażką. Niestety, kiedy ktoś mnie pokona, wchodzi we mnie inna osoba. Daje to sporą motywację, ale też wyniszcza.

                                                                                                                            ~Okwezrd

czwartek, 29 maja 2014

Miejsca

  Dziś blog będzie o 12 rzeczach, które chcę zrobić w ciągu życia, wy swoje listy ( jeśli takowe macie ), proszę wklejcie w komentarzu :)

  1. Pielgrzymka po drodze Św. Jakuba.


2. Skok ze spadochronem.

3. Zobaczyć Peru. 

4. Otworzyć organizację charytatywną. 

5. Skończyć pisać książkę.

6. Wejść na Mount Everest.

7. Opłynąć świat.

8. Zobaczyć Watykan i pomodlić się.

9. Zobaczyć Koloseum.

10. Nakręcić film.

11. Nurkować.

12. Być szczęśliwym.
  
  Jak to zrobię, na razie sam nie wiem. Zacznę pewnie od skończenia książki, którą zacząłem pisać ładnych parę miesięcy temu. Wszystkie nasze przygody, które mam nadzieje się odbędą, zostaną nakręcone. Nie stanie się to w najbliższym czasie, może też w ogóle się nie udać. Mimo wszystko liczę na swoje szczęście i ludzi, którzy mi w tym pomogą. Nie będzie to łatwe do wykonania, ale czuję, że będzie warto. 


                                                                                                                       ~Okwezrd


środa, 28 maja 2014

Skazani

  Film na dziś : Niemożliwe

  Skazani na Shawshank. Film genialny jak i jego obsada. Tytułowe Shawshank, to więzienie w Stanie Nowa Anglia. Trafia tam niesłusznie oskarżony o morderstwo Andy Dufresne. Na swojej drodze spotyka Reda, Brooksa i innych współwięźniów. Z początku uważany za lalusiowatego, bankier zaczyna coraz lepiej odnajdywać się w więziennej rzeczywistości. Film o naturze psychologicznej, świetnie ukazujący wady więziennej resocjalizacji i istotę prawdziwej przyjaźni.


  A dzisiejszego dnia wrzucę swoje opowiadanie.

„ Tumany wiatru, dawno rozwianego ”
    Oparłem się o żłobioną barierkę żaglowca, a wiatr rozdmuchał mi włosy we wszystkich kierunkach.  Po policzku spłynęła pojedyncza łza. Ból w sercu z powodu straty przyjaciół narastał. Wraz z nim kotłowało się we mnie szczęście, związane z końcem misji. Świat powoli nabierał kolorów. Płynąłem ku niechybnej zgubie, ale tylko to mi pozostało. Przede mną wir zataczał kolejne kręgi. Niebieskie tony płynu przewalały się, przed nami wzbijając mnóstwo piany. Najpiękniejsza w bohaterach jest idea. Świat zsyła ich by uświadomili ludziom dlaczego ich bracia poświęcili swe jestestwo. Miłość, honor, Bóg, Ojczyzna. Każda z rzeczy pcha nas ku wielkości. Niestety, mnie poruszyła chciwość. Przeszedłem się po pokładzie, gdzie ludzie walczyli z żywiołem. Żagle choć nadęte od wiatru nie mogły równać się siłą z potęgą oceanu. Nagle żaglowiec zaczął się niebezpiecznie przechylać.
   - Wszyscy na prawą burtę. – przekrzyczał szum wody bosman.
  Biegiem wykonaliśmy polecenie. Dzięki temu zyskaliśmy jeszcze parę sekund życia. Ze środka morderczego kręgu, zaczęła się wynurzać nasza przeciwniczka. Ciało nagiej kobiety uwiodłoby wielu mężczyzn, gdyby nie pełne okrucieństwa oczy. Demon oceanów popisywał się swą mocą. Jestem do niczego, pomyślałem. Całe życie miałem podyktowane z góry. Wstąpić do królewskiej gwardii, nawet mój wybór przyłączenia się do pirackiej bandery był podyktowany strachem.
  - Proszę się schować pod pokład, panie! – krzyknął, któryś z gwardzistów.
   Zacisnąłem pięści tak, że paznokcie przebiły skórę. Kolejna łza przecięła mi policzek, żłobiąc w niej głęboką zmarszczkę.  Przypomniałem sobie czułe oczy mojej miłości. Wiedziałem, że jeśli się poddam ona zginie razem ze mną, a wraz z nami nasze dziecko. Czy tak miał postąpić przyszły ojciec? Poddać się? Wyobrażałem sobie dzień w dzień jak rodzi mi się synek, który da mi moją przyszłość. Za bardzo kochałem tych dwoje by pozwolić im odejść. Poświęcenie. Jedno życzenie za jedno życie. Tylko te godne spełniał nasz Pan.
  - Panie wiem, że wiele razy cię zawiodłem ty znasz moje myśli, ale zabierz mnie z tego świata i daj przeżyć ludziom na tym okręcie, mojemu dziecku i mej żonie.
  Powoli coś zaczęło wysączać ze mnie życie. Medalion, który dała mi wiedźma spełniający jedno życzenie, powoli wnikał w moje ciało. Złoty promień przeszył me wnętrze. Poczułem spokój i radość. Idea? Bunt? Chęć podarowania szansy. Choć całe życie byłem oszustem, w ostatnich sekundach robię dobry uczynek? Dziwne figle płata nam los. Wir powoli się zamyka, a ze mnie uchodzi życie.
  - Synu jestem z ciebie dumny.
  Głos taty sprawił, że zapłakałem jak dziecko. Wokół mnie pojawiali się moi przyjaciele i rodzina.
  - Wiedziałem, że masz dobre serce, przyjacielu. – powiedział z uśmiechem Peter.
  Upadłem na kolana. Mama złapała mnie dłońmi za głowę i pocałowała w czoło. Rytuał dobiegł końca. Moje ciało bez życia padło na deski pokładu. Ja wraz z moimi bliskim odszedłem. Kiedy ostatni raz obejrzałem się przez ramię zobaczyłem znikający wir i płaczącą nad ciałem moją miłość.
  - Błogosławię Ci synku i Tobie Anno. Tatuś pierwszy raz zrobił coś dobrego skarbie.
  Mówiąc to zniknąłem z ich życia.


8 lat później
  Po plaży biegł mały chłopczyk, trzymający za rękę szczęśliwą mamusię.
  - Chodźmy do wody, proszę. – jęknął Jacob.
  Kiedy zanurzyli się po kostki w przezroczystym płynie, kobieta odezwała się czułym głosem, przeczesując naburmuszonemu malcowi włosy.
  - Wiesz, twój tatuś też lubił pływać. Mawiał, że ocean jest jego niebem. Czasem cichy, raz wzburzony. Słony zapach wody przyprawiał go o ciarki. – zaśmiała się. – Siadał obok mnie wieczorami na pokładzie i kazał się wpatrywać w horyzont. Twierdził, że tam leży jego wolność.
  - Co się z nim stało Mamusiu?
  - Oddał za nas życie. Chciał byś wyrósł na silnego mężczyznę. Wiesz patrzy na ciebie z góry i jest bardzo dumny. Zresztą jak i ja. – pocałowała go lekko w czoło.
  - Czy był bohaterem?
  - Według niego nie, ale prawda jest taka, że był wzorem.
  Złapała chłopca za rękę, a drugą chlapnęła mu wodą w twarz. Jake zaśmiał się i też chlusnął Annę niebieskim płynem. Bawili się dłuższą chwilę, po czym kobieta w przemoczonej, białej sukience wyszła na brzeg. Zaraz dobiegł do niej chłopiec i wtulił się w mamę.
  - Kim chciałbyś zostać w przyszłości? – zapytała z ciekawością w głosie.
  - Bohaterem.
  Dziewczyna zaśmiała się głośno.
  - Bohaterem synu? A co taki bohater robi?
  - Ratuje ludzi. – powiedział malec z upartością w oczach, którą odziedziczył po ojcu. – Mamusiu Pan Bóg wie wszystko?
  - Tak synku.
  - Więc dlaczego nie wysyła nas od razu do piekła, albo nieba?
  - Widzisz synku, myślę, że to przez nadzieję. – zobaczyła niezrozumienie w oczach chłopca. – Pan wierzy w nas, przez miłość i daje nam szansę w trakcie życia bądź wysyła nam ludzi, którzy umożliwiają nam nawrócenie.
  - Ale dlaczego on tak robi, nie łatwiej by było od razu wsadzić nas do piekła?
  - Synku nieważne co jest łatwiejsze. Gdybym ja spadała w przepaść i widziałbyś skalną półkę parę metrów dalej, skoczyłbyś mnie ratować czy nie? Choć wiedziałbyś, że sprawa jest raczej z góry przesądzona.
  - Skoczyłbym mamusiu, uratowałbym cię.
  - Tak samo myśli nasz Pan. On nam daje takie szanse w naszym życiu. Od nas zależy czy z niej skorzystamy. Nadzieja to miłość synku.
  - Och, rozumiem.
  - Chodźmy, wracamy do domu.

  Ruszyli, a piasek powoli przesypywał się im między palcami. 

Wnioski polecam wyciągnąć samemu.

                                                             ~Okwezrd

wtorek, 27 maja 2014

Uczucie - praca

Film na dziś: Honor i Siła
 Koleżanka, domyśli się, że to o niej mówię,( a przynajmniej mam taką nadzieję) opowiedziała mi bardzo ciekawą historię. Mianowicie, w pewnym mieście żyło małżeństwo, bardzo zakochane w sobie, z dwójką dzieci i planami na przyszłość. Pewnego dnia, ta kobieta trafiła do szpitala z ciężko rannym okiem. Niestety lekarze musieli je usunąć, nie dało się go uratować. Załamana wiedziała, że w tym stanie nie będzie się już mężczyźnie podobać. Długo płakała i rozmyślała nad tym, co może zrobić. Niestety, nie zdążyła, jej miłość przyjechała i spojrzała na nią ze współczuciem. Potem pocałowała w czoło i powiedziała:

  - Cicho kochanie, będzie dobrze.
  - Jestem paskudna.
  - Dla mnie zawsze będziesz najpiękniejsza na świecie. - powiedział uśmiechając się lekko.

  To jest prawdziwa miłość. Co się okazało, mężczyzna kochał ją bezwarunkowo, później twierdził, że każda kobieta ma o jedno oko za dużo, tak idealizował swoją wybrankę. Dlatego właśnie irytuje mnie zachowanie, gdy ktoś śmieje się z wyglądu innego człowieka. Nie znasz historii to się nie odzywaj.


  Lubię słuchać, gdy ktoś opowiada mi o swoich marzeniach, nie robiąc ku nim ani jednego kroku. Chce być lekarzem, prawnikiem, sportowcem. Wszystko pięknie. Wiesz ile książek będziesz musiał przeczytać, ile pompek zrobić, ile spraw przeczytać by stać się tym kim chcesz? Gdy spotykamy jakąś przeszkodę na swojej drodze mówimy, że jest to zbyt trudne. Za przeproszeniem, jasne, że jest kurwa trudne. Gdyby coś przychodziło łatwo to by było gówno warte. Masz przed sobą wielką górę. Masz do wyboru wjechać na nią autem, lub wbiec. Możesz to zrobić tylko raz. Powiem ci, że wśród gęstwin może być ukryta jakaś cenna rzecz, ale też możesz nic nie znaleźć. Wybór należy do Ciebie. Parę osób spróbowałaby, ale zrezygnowało w połowie drogi. Po co przedzierać się przez krzaki i ciernie, skoro i tak wiodę godne życie. Zeszłyby na dół i wjechałyby samochodem. Możliwe, że w tej leśnej gęstwinie ukryte są twoje marzenia, a ty przed sprawdzeniem ostatniego kamienia, pod którym leży sukces zrezygnowałeś.
                                                                                   ~Okwezrd
Autor: Heski

poniedziałek, 26 maja 2014

Mamo

  Kochana Mamo, dziękuję bardzo za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Codzienne podwózki do szkoły, trzymanie kciuków na zawodach, walka o każdy uśmiech markotnego dziecka. Nigdy nie będę mógł Ci w pełni się za to odwdzięczyć, chyba to jest w tym najsmutniejsze i najpiękniejsze. Nie dajmy się przekonać do tego, że kariera i pieniądze są najważniejsze. Prawdziwe szczęście widzimy każdego dnia w domu. Radujmy się tym dniem i czasem, który nam z nią został. Mama, najpiękniejsze słowo na świecie. Darowane życie, miliony trudów, codziennych małych jak i wielkich problemów. Tego nie da się opisać. Dziękuję, że jesteś. Kocham Cię.


Parę filmików, które warto odwiedzić:


https://www.youtube.com/watch?v=cWVaAKBJxfw

https://www.youtube.com/watch?v=j59ibDx34eg

https://www.youtube.com/watch?v=98SRcgf-LMI

https://www.youtube.com/watch?v=Lz3QyYqRAjk - wspomnienia :)

Start - Stare autorytety - Peter Straub

  Film na dziś: Siła spokoju


  Cześć, wybaczcie, że nie wrzuciliśmy postów przez weekend, ale cóż niestety nie miałem czasu. Dziś chciałem opowiedzieć, o tym dlaczego w ogóle zacząłem trenować i skąd wzięła się ta pasja. Mam nadzieję, że was nie zanudzę :) . Około 3 lata temu zacząłem ważyć około 89 kg, można to nazwać lekką nadwagą, lub po prostu grubasem zwłaszcza, że byłem wtedy w klasie 2 gimnazjum. Na pierwszy trening zabrał mnie mój tata, chwała mu za jego czujność, a potem powoli stawało się to częścią mojego życia. Kilogramy powoli leciały, a także zmieniał się mój stosunek do innych ludzi. Jako zakompleksiony grubasek cały czas chodziłem zły, wyżywałem się na słabszych itd. Terror jak z bajek Disneya. Myślałem, że jestem nie do pobicia, haha. Nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo się myliłem. Kiedy na treningu doszło do pierwszych sparingów, dostałem solidne lanie. Jedną cechę w sobie ceniłem, byłem uparty. Uczęszczałem na treningi, poznawałem świetne persony. Zobaczyłem, że ludzi potrafią być mili. To nie jest tak jak twierdzą niektórzy. Ktoś trenuje sporty walki, to od razu jest nie wiadomo jak ograniczony i prymitywny. Większość z chłopaków mają pokończone studia itd. W każdym razie, do mnie dopiero doszło jaki byłem zacofany, gdy zacząłem doznawać jakiejś takiej akceptacji i testowania swoich umiejętności. Sam nie wiem jak to działa, ale jestem bardzo szczęśliwy, że zacząłem trenować, poznałem cudownych ludzi, a także zmieniłem swój los. Dzięki Ci Boże.
PS. Jak ktoś z Rzeszowa zapraszamy na treningi klub Grappling Dynamit Rzeszów :)


  Niektórzy twierdzą, że za czasów komuny żyło się ciężko, nie było internetu, telefonu komórkowego etc. Nie wspominam o ZOMO, bo niektórzy pewnie nawet nie kojarzą tej nazwy.. Fakt, nie mógłbym prowadzić bloga i jeździć za granicę, ale nie żyłem w tamtych czasach, nie umiem ich ocenić. Może jestem trochę staroświecki, ale trzeba przyznać, że parę rzeczy wyciągnąłbym z przeszłości i przeszczepił do dnia dzisiejszego. Chciałbym żeby komputer był dla człowieka, a nie odwrotnie. Pragnę, by ludzie nie byli ograniczanie przez dostęp do Wi-Fi, czy trzymany w łapie ekranik. Kiedy czasem słyszę dialog, między dwunastolatkami, głowa mi pęka w szwach. Brzmi on np:

- Cześć, idziemy się przejść, po tych polach?
- No nie wiem, jest tam internet?
- Nie ma przecież to pola. - POKER FACE
- Aaa, to nie idę.

  Musiałbym mieć cztery ręce, żeby walnąć satysfakcjonującego mnie facepalma. No cóż,
chyba troszkę nam się poprzewracało, w czterech literach. Rodzice chcieli żebyśmy mieli to, czego oni sami nie posiadali. Niestety, nie wiedzieli, że robią dzieciom, w ten sposób krzywdę. Rozpieszczone bachory, włażą im na głowę i sieją zamęt. Mam parę takich indywidualistów w liceum, i nie polecam znajomości z tego typu osobami. Po prostu szkoda nerwów.

Inspiracja: https://www.youtube.com/watch?v=ney_Tpnr10U
                                              Autor: Heski
  A teraz recenzja:

  Peter Straub - Kraina Cieni. Powiem szczerze, nie zawiodłem się na dziele. " Człowiek pochodzi od Boga, czy może Bóg od człowieka ", to właśnie jedno z wielu przemyśleń autora, które przeraża jak i zaciekawia. Zaskakuje każda strona, diabelskie moce wyciągają swe macki po czytelnika i wciągają go do lektury. Książka napisana w trudnym języku, ale po przemyśleniu zdania, da się zrozumieć co Peter miał na myśli. Zaskakująca lektura o dwóch młodych adeptach tajemnych sztuk magii i mentorze, który ma wielki wpływ na ich dalsze losy. Serdecznie polecam.

 

sobota, 24 maja 2014

Poznanie

   Poznawanie nowych osób jest ciekawe, lubię to robić bo od każdego człowieka niezależnie od wieku, płci i rasy można wyciągnąć coś pozytywnego. Osobiście lubię, gdy jestem na wakacjach rozmawiać z obcokrajowcami i jest to dla mnie ciekawe doświadczenie tak samo jak podróżowanie. Jedną z fajniejszych sytuacji była moja rozmowa z pewnym Grekiem. Wybraliśmy się w podróż na plaże i nie mogliśmy trafić, więc gdy w końcu zobaczyliśmy jakichś ludzi, zatrzymaliśmy się żeby spytać o drogę. Był to starszy człowiek, który po prostu miał wszystko gdzieś i siedział z kolegą popijając raki. Podeszliśmy do niego z mapą i zaczęliśmy po angielsku pytać o wskazówki dotyczące dojazdu w dane miejsce. Machaliśmy rękami  i próbowaliśmy mu pokazać o co nam chodzi, a on chyba proponował nam wódkę. Po kilku minutach okazało się ,że jest to Polak. Beztrosko żyjący człowiek na Krecie, który wyglądał na typowego Greka :)
Podobało mi się to, że tam ludzie żyją bez pośpiechu. Ja osobiście żyje dość szybkim tempem ,szkoła i treningi. Przyzwyczaiłam się do takiego trybu życia i powiem szczerze, że lubię to, chociaż czasem tęsknie za ,,nic nie robieniem''. Wszystko zależy od podejścia i sytuacji, w jakiej się znajduje bo jak mam jakiś ciężki tydzień i nie chce mi się wstawać to treningi są dla mnie straaasznie wyczerpujące, ale i tak uważam to za najprzyjemniejszą część dnia. Sport rozładowuje wszystkie moje negatywne emocje i dzięki temu jestem w stanie pozytywnie patrzeć na świat. Kolejną rzeczą, która pozytywnie wpływa na mój humor to na pewno spotkania z przyjaciółmi i z moim najlepszym chłopakiem, który jest szefem tego bloga. Bardzo wartościowy indywidualista, którego czasem ciężko zrozumieć, ale za to go kocham czyli jaśniej mówiąc za wszystko




                                                                                                                                 

                                                                                                                              Marysia

piątek, 23 maja 2014

Przepraszam

  Film na dziś: Rocky

  Wybaczcie, nie napiszę dziś swoich przemyśleń, ani recenzji. Heski, moja luba albo Atelier powinni się tym zająć. Ja dziś oddaję się przyjemności zbijania wagi na jutrzejsze zawody. Z wagi 83 kg zbijam do 77. Zacząłem we wtorek czuje się jak worek kartofli, który ma być przemeblowany na puree. Oczywiście zapraszam do czytania poprzednich postów i sprawdzania moich przemyśleń na tematy różnego typu + recenzje filmów/ książek.  Trzymajcie się ciepło, a ja idę zdychać. Życzcie powodzenia
jeśli nas polubiliście, a jeśli nie to mam nadzieję utrzeć wam nosa. Saluto ! :)


~Okwezrd

czwartek, 22 maja 2014

Kroniki - Egoista

  Film na dziś : Kroniki Riddicka ( warto zacząć od Pitch Black )

  Dziś będę oceniał Kroniki Czarnej Kompanii, a nie Kroniki Riddica, które są filmem na dziś. Pierwsza część jest całkiem ciekawa. Tytułowa Czarna Kompania, to grupa namiestników. Tym razem zostają wynajęci przez złą królową, mają pomóc jej zdobyć panowanie nad światem, przeszkodzić w odrodzeniu Róży i powstrzymać jej męża. Brzmi to jak kiepski romans, ale potrafi to wciągnąć zwłaszcza, że nie jest napisane to kolorowo, tylko bardziej w mrocznym stylu, który ja osobiście bardzo lubię. Pierwsza część ujdzie, jest całkiem dobra, ale kolejne przygody Czarnej Kompanii są nudne jak flaki z olejem. Podczas gdy w pierwszej części, mamy do czynienia z walkami o utworzenie państwa, filozoficznymi problemami itd., to już w drugiej, jedyne co możemy przeczytać to to, że Kruk wywozi ciała do zamku przez pół książki. Dzięki wielkie za taką lekturę, Panie Cook.



  Powoli zabieram się do czytania Krainy Cieni Peter'a Strauba. Nie ukrywam, że do tej lektury mam szczególne wymagania. Mój tata mi ją polecił i określił ją mianem bardzo ciekawej, więc nie mogę się doczekać, aż sięgnę po nią moją lepką rączką. Przejdźmy do rzeczy, dzisiaj chciałem napisać o tym dlaczego uważam, że najwyższą wartością nie jest nasze życie. Wiem, że teraz coraz bardziej popularny jest egoizm. Nie chcemy pomóc innym, bo to może szkodzić naszym interesom. Też nie raz zachowuję się w ten czy inny sposób, za co przepraszam. Uważam jednak, że w takim naszym egzystowaniu, gdzie myślimy tylko o tym by się nażreć i coś tam sobie pogmerać w ziemi jest pewien błąd. Nie mając niczego, za co chcielibyśmy oddać życie typu: honor, żona, mama, tata, dziecko, ojczyzna, to nasz pobyt tutaj nie ma sensu. Nie namawiam tu broń Boże do rzucania się pod pociągi itd., ale do przemyślenia: czy jest coś za co warto byłoby umrzeć? Jeśli tak to lepiej o to zadbajmy. Większość moich rówieśników, ma miłość tyle wartą co ich zaangażowanie w naukę. Taka prawda, mówicie, że chcecie coś zrobić odkładacie to na następny moment. Czasu nie macie dużo, nie możecie sobie
pozwolić na marnowanie go.


                                                        ~Okwezrd
                                                  Autor: Heski

środa, 21 maja 2014

Coraz dalej

   Film na dziś : Podziemny krąg

   Czas szybko mija, wczoraj byliśmy dziećmi, dziś jesteśmy nastolatkami z mnóstwem "ciężkich" problemów, a jutro będziemy schodzić ze sceny życia z uśmiechem lub smutkiem przyklejonym do twarzy. Oj tak, czas leci szybko i nieubłaganie. Śmierć była tematem mnóstwa poezji więc nie ma sensu się nad nią rozwodzić. Doszło natomiast do mnie ciekawe pytanie, mianowicie: dlaczego wierzę w Boga? Powiem szczerze zaskoczyło mnie to pytanie, ale domyśliłem się, że pewnie przeżywa ciężki okres, więc odpowiedziałem zgodnie z własnym sumieniem: "Wierzę, bo gdy ktoś z moich bliskich odejdzie wolę myśleć, że trafił w lepsze miejsce,  a nie przepadł na zawsze. Po śmierci jeśli mam rację, będę szczęśliwy, jeśli nie i tak będzie mi to obojętne, bo trafię w nicość". Nie mam pojęcia czy oczekiwała takiej odpowiedzi, ale chyba ona była najbardziej szczera. Całe swoje "krótkie" jak już zaznaczałem życie, bym się zamartwiał, jestem pewny, że moi bliscy nie chcieliby tego. Wiem, że są także inne aspekty, typu wiara, miłość za Jego poświęcenie.. Można wymieniać i wymieniać. Wiem, że ateiści znajdą milion kontrargumentów, ale skoro ja nie przekonuję was do mojej racji, to wy również zostawcie mnie w spokoju.


   Recenzja filmu : Lone survivor

  Film pokazuje historię żołnierzy ( Seal Team 10 ) stacjonujących w Afganistanie. Akcja dzieje się 28 czerwca 2005 roku. Samotna ekipa rusza na poszukiwanie terrorysty. Podczas misji jednak zostają wykryci przez pasterzy. Żołnierze stają przed dylematem: zabić niewinnych i kontynuować misję, czy też wypuścić ich i z wilków przemienić się w owcę ściganą przez Talibów. Dzieło pokazuję nam męstwo i oddanie amerykańskich obrońców kraju, a także uświadamia nas, że są wartości na tym świecie, które są wyżej cenione niż ludzkie życie.


                                                                                                                               ~ Okwezrd


PS. Dzięki, że czytacie, a jeśli chcecie nas jeszcze śledzić na fb to : https://www.facebook.com/hopefromstreets?fref=ts :)

wtorek, 20 maja 2014

Film dnia - dzięki

  Co jakiś czas będzie pojawiał się event, który nazwałem "film dnia". Będzie to dzieło kompletnie bez mojej recenzji, które po prostu jakoś zareklamuje na dziś jest to : Legenda 1900.

  Filmem, który zdecydowanie zasługuje na recenzje jest V jak Vendetta. Film, który nie tylko jest świetnym kinem akcji, ale również genialnym filmem psychologicznym. Reżyser zabiera nas w świat pełen intryg, ludzi zniewolonych przez rząd, i idei, które są nieśmiertelne. W kraju gdzie wszystko jest odgórnie narzucane, ludzie są marionetkami, a władza stara się ogłupić naród, zderzą się dwa światy. Młodej kobiety i niejakiego V.

   Dobra, dzisiejszy post będzie o dniu mamy. Zbliża się ten dzień wielkimi krokami, a ja wciąż nie wiem co kupić. Pomysły równie szybko wchodzą do mojej głowy, co z niej wychodzą. Wiem, że na świecie jest masa zbuntowanych nastolatków, którzy twierdzą, że rodzice nas ograniczają, nie pozwalają chodzić na super imprezy bla bla bla. Za każdym razem gdy słyszę takie bezsensowne biadolenie, chce mi się płakać. Twoja mama dała ci życie, wychowała, karmiła każdego dnia, a zamiast jej posłuchać wolisz pójść na imprezę z kumplami, którzy pewnie tak na prawdę nie chcą dla Ciebie dobrze. W tym dniu chcę podziękować za wszystko co dla mnie zrobiła, że gdy byłem mały pomagała mi się ubrać, uczyć się, chodzić.. Za to, że mnie wspierała i pocieszała gdy się smuciłem. Gdy byłem samotny zawsze starałaś się mi pomóc.
Bardzo Ci dziękuję ( jeśli to czytasz ), za to, że każdego dnia wstajesz wcześniej by zrobić mi śniadanie, sprzątasz mi burdel w pokoju, za to że się gniewasz kiedy coś źle zrobię. Nie ma bardziej bezinteresownej miłości niż ta, którą otrzymujemy od rodziny. Nigdy nie wiesz co może się zdarzyć, wypadek, choroba i co wtedy jej powiesz? Wiem, że nie jestem idealnym synem i wiem też, nie zawsze daję powody do dumy. Miałem wiele wpadek, co poradzić, ale mamo obiecuję Ci, że będę się starał wszystko naprawiać. Dzięki, że jesteś .
                                                                ~Okwezrd

poniedziałek, 19 maja 2014

Wycieczka - Czas

  Wczoraj w kilka osób zrobiliśmy sobie małą wycieczkę krajoznawczą i właśnie nasunął mi się pomysł, by obejrzeć film "Droga Życia"( dziś też mieliśmy wycieczkę, ale co tam ). Film opowiada o człowieku, który tak naprawdę wszystko już osiągnął, ojciec z dobrze płatną pracą, sielankowe życie. Niestety pewnego dnia cały świat mu się zawalił. Jego potomek zginął na pielgrzymce, konkretnie na drodze Św. Jakuba. Zdruzgotany tata, ruszył wraz z skremowanym synem dokończyć marzenie dziecka. Film natury psychologicznej, mający piękne zdjęcia, idealnie pasujące do scenariusza. Nie spodziewał bym się w trakcie filmu nie wiadomo jakich fajerwerków, ale jak ktoś ma ochotę się wzruszyć, na chwile zatrzymać i pomyśleć, to jak najbardziej polecam.

  Właśnie, zatrzymać się i pomyśleć.

  Dzień 24 godziny
  Sen 8 godzin
  Szkoła/praca 8 godzin
  Podróż z i do szkoły/pracy 1 godzina
  Gra na komputerze w większości wypadków 2 godziny
  Jedzenie 1 godzina
  Zadania domowe 1 godzina
  Odpoczynek 1 godzina
  Telewizja 1 godzina

  Zostaje kupa czasu prawda?
  Przerażającym jest, że tak to najczęściej wygląda, życie ucieka przez palce. Żyjemy w czasach gdzie więzy przyjaźni są rozrywane, a podróże po dziecięcym podwórku, piłka z kolegami, zabawa w policjantów i złodziei jest czymś wyjątkowym. Nie umiemy znaleźć czasu na odszukiwanie swoich drugich połówek. Żeby to miało sens, dotychczasowe godziny spędzone przy komputerze i przed telewizorem musimy zamienić na przyjemny czas spędzony z przyjaciółmi. Kiedyś byłem typowym "noł lajfem" i jedyne co widziałem to te elektroniczne sprzęty. Teraz moim największym marzeniem są podróże z kumplem. Może to się wyda dziecinne, ale lubię spacerować po chaszczach, wpadać w błoto i widzieć przerażony wzrok mamy gdy wracam do domu. Kiedy była zima jeździliśmy z tatą kolegi do lasu, robiliśmy sobie szałas i tropiliśmy zwierzęta. Niestety, nie zawsze mieliśmy takie możliwości. Na szczęście wśród nas było dość wariactwa by znaleźć alternatywę: bieganie wśród pól i tropienie bażantów ( ciekawe czy się zachowały z tego filmy ). To przerażenie kiedy spoglądały na nas swym morderczym wzrokiem sarny haha :D. To są super wspomnienia i często do nich wracam, nie porzuciliśmy tej idei i nie mamy takiego zamiaru!
                                                                                                       ~Okwezrd


Zdjęcia z ostatniej wyprawy :D
                                                 Autor: My girlfriend :D
 Z lewej Heski z prawej Ja :)
 Heski przy pracy ;)

niedziela, 18 maja 2014

Century - do przodu

  Dziś skończyłem czytać Century: Ognisty Pierścień. Książka bardzo ciekawa, jeśli ktoś czytał Ulysses'a Moore'a może zauważyć, że jest to powieść tego samego autora, zaznaczam jednak, nie tego samego pokroju. W pierwszej części mamy do czynienia z przygodami czwórki nastolatków, którzy próbują odnaleźć tajemniczy Ognisty Pierścień. Akcja utworu toczy się we Włoszech i powiem szczerze, że może się podobać. Widać, że Pierdomenico ma duże pojęcie na temat przeszłości swojego kraju. Książka jest lekką lekturą, można ją czytać w każdym wieku. Ja lubię książki fantasy i jest Century spełnia moje wymagania, jeśli chodzi o przyjemną alternatywę spędzania niedzielnego wieczoru. Świat pełen sekretów i paranormalnych zjawisk stopniowo buduje nastrój, który narasta wraz z każda przeczytaną stroną. Jak to lubię powtarzać z moimi kolegami: to się ceni.


  Cytując mojego kolegę: "Od życia nic Ci się nie należy, zresztą tak jak i mi, ono za darmo nic nie daje, musisz być zawziętym i ciężko pracować żeby coś osiągnąć, taka jest okrutna prawda".  Te słowa usłyszałem od niego na pierwszym swoim treningu i na prawdę głęboko wziąłem do siebie.  Kiedy miałem problemy z sercem, bardzo pomógł mi mój dobry przyjaciel ( dobrze wie, że to o niego chodzi ), wyciągał mnie na bieganie, wspierał mnie gdy nie miałem ochoty trenować, ma wielkie serce i jest bestią na macie :D . Powoli wracałem do siebie choć z początku wypluwałem płuca. Dzięki bracie :). Przechodząc do meritum sprawy, każdy z nas ma momenty zwątpienia, przechodzimy przez nie każdego dnia. Czy to jakaś trudna  klasówka, stres przed zawodami lub kłótnia z chłopakiem/dziewczyną. Teraz czas na okrutną prawdę: od oglądania motywacyjnych filmików nie wyrzeźbi wam się idealna sylwetka, nie nauczycie się biologii itd. Jeśli na prawdę chcesz coś osiągnąć po skończeniu czytania tego wpisu pójdziesz biegać, uczyć się albo projektować ubrania, rysować i robić to co na prawdę kochasz. Jeśli ci to sprawia przyjemność to nie porzucisz tego jak pewnie większość rzeczy, których się chwytałeś/chwytałaś. Musimy przeć do przodu i być dobrymi ludźmi, nie po trupach, ale walczymy zawziętością z okrutnym życiem.

PS.: Wiem koledzy, że tak jak wczoraj ciężko się ze mną bawić, cały czas narzekam, patrze na ludzi spod zmrużonych powiek i jeszcze wprost mówię im nieprzyjemne rzeczyBardzo doceniam to, że mimo wszystko staracie się mnie gdzieś wyciągnąć i robicie to bezinteresownie. Z tego miejsca chciałem podziękować wam za to, że jesteście i wiedzcie, że bez was to życie byłoby mało warte.
                                                                                                                         ~Okwezrd

                                              Autor: Heski

sobota, 17 maja 2014

Wracamy do korzeni

  Witam i przepraszam, że tak późno zabrałem się do pracy. Miałem mały wypad z kolegami na miasto, a post, który próbowałem opublikować usunął mi się. No cóż nie przedłużając:

   Dzisiejszy post choć po tytule może wydawać się śmieszny ( szczególnie jeśli ktoś zna moją ksywkę ), to jest jak najbardziej na poważnie. Stwierdziłem, że powrócę dziś do czasów mojego dzieciństwa i obejrzę film pt: "Most do Terabithii". Świetne dzieło, jak ktoś nie oglądał serdecznie polecam. Przypomniał mi on o czasach, kiedy jako berbeć wyobrażałem sobie, że jestem superbohaterem, lub aniołem pilnującym mojego tatę i mamę. Zawsze kiedy przydarzały mi się nieszczęścia liczyłem gdzieś w głębi serca, że prawdziwe moje baśniowe królestwo gdzieś tam na mnie czeka. Dzieci często uciekają do świata wyobraźni, tak sobie radzą z problemami tymi większymi jak i mniejszymi. Gdy tata i mama ciągle się kłócą dziecko stara się trafić do miejsca, gdzie są oni szczęśliwi lub gdzie ten problem po prostu nie istnieje. Kiedy kolega w szkole wyśmiewa je i wytyka  palcami znajduje sobie wyjaśnienie dla danej sytuacji. Jestem strasznie ciekawy jak wyglądają te wyśnione światy, gdzie czuliśmy się bezpiecznie. Sam powoli staram się obudzić ponownie mój, ale idzie to bardzo opornie. Jak przez mgłę pamiętam wspaniałe doliny i walczące na miecze trolle. Jako dzieci byliśmy bardziej szczerzy i otwarci, nie obchodziło nas to, że się komuś nie spodobamy. Pewna lekkomyślnych naszych czynów była również wspaniałym darem. Niestety, doświadczenie wyburzyło naszą szczerość, przy okazji niszcząc zaufanie do drugiego człowieka. Życie to okropna nauczycielka. Możemy tylko się zastanawiać, dlaczego tak bardzo się pogubiliśmy? Zdecydowanie nie jako jedyny uciekałem do świata wyobraźni, w wielu filmach i książkach przedstawiono ten problem. Dlaczego tak się dzieje? Rozmyślałem nad tym i stwierdziłem, że to przez nadzieję. Jakiś mały zalążek wiary, że jednak jest szansa wyrwać się od zła, które gnębi ten świat.
                                                                          Autor: Heski                                   ~ Okwezrd

piątek, 16 maja 2014

Nowe pomysły - recenzje, jak i zdenerwowanie ;)

  Witam postanowiłem sporządzić listę dziesięciu książek ( kolejność przypadkowa ), które będę po kolei czytał i oceniał, oto i ona:
1. Siewca Wojny - Brandon Sanderson
2. Kraina Cieni - Peter Straub
3. Krucze Wrota - Anthony Horwitz
4. Upadające Królestwa - Morgan Rhodes
5. Century - Pierdomenico Baccalario
6. Krew nie woda - Mike Carey ( innej części nie udało mi się dostać )
7. Kroniki Czarnej Kompani - Glen Cook
8. Zemsta Czarownicy - Joseph Delaney
9. Czarny Pryzmat - Brent Weeks
10. Świt Demonów - William Hussey

  Dziś będę oceniał pierwszą książkę z listy, mianowicie Siewce Wojny, autorstwa Brandona Sandersona. Polecił mi ją kolega i mówiąc szczerze, nie podchodziłem do niej optymistycznie. Pierwsze kilkadziesiąt stron było pewnym wprowadzeniem i powiem szczerze nudziło mnie. Możliwe, że wynikało to z mojego nastawienia. By wprowadzić nas w świat pełen intryg politycznych, bóstw, zombie, zbrodni i "oddechu", Brandon Sanderson używa lekkiego i przyjaznego dla czytelnika pióra, tworząc dzieło, które z przyjemnością się czyta. Akcja dzieje się w czasach bliżej nieokreślonych, jednak wydaje mi się, że jest to średniowiecze. W świecie gdzie ludzie powracają jako żywi bogowie, nie ma czasu na odpoczynek. Historia opowiada o siostrach Siri i Viviennie, bóstwie odwagi, które wątpi w religię, przez którą jest czczony, Króla-Boga Susberona przedstawianego jako zimnego i okrutnego potwora, (podtrzymując taki pogląd możemy przeżyć wielkie rozczarowanie, lub też w nim się utwierdzić). Wśród tych ciekawych bohaterów znalazłem jednego, który szczególnie przypadł mi do gustu, jest to tytułowy Siewca Wojny - Vasher. W książce nic nie jest do końca powiedziane, autor mydli nam oczy i dzięki temu wraz z każdą kolejną stroną, przeżywamy coraz większe zaskoczenie. Z wypiekami na policzkach starałem się dostrzec sens i schemat w tym z pozoru prostym świecie. Dzieło bardzo przypadło mi do gustu i z wielką przyjemnością polecam je wszystkim czytelnikom bloga.


PS. Koniec jest nieziemski

A teraz zabieram się do opisu naszego dzisiejszego wyjścia do kina na film pt:"Powstanie Warszawskie". Film może się podobać bądź też nie, mi prywatnie bardzo przypadł do gustu. Udaliśmy się tam z paroma osobami z klasy, w skład naszej paczki wchodziło czterech facetów i dwie dziewczyny. Nie chcę "spoilerować", ale trzeba przyznać, że na końcu była umieszczona scena, na której można było się wzruszyć, co też dziewczyny uczyniły. Szczerze mnie również smutek za serce złapał, ale facet jak to facet nic nie dał po sobie poznać. Zdenerwowało mnie natomiast zachowanie części męskiej, która zaczęła się śmiać ze wzruszenia dziewczyn i śmierci. Ludzie, to zachowanie było tak prymitywne, że mi się słabo zrobiło. Mogło to świadczyć tylko o trzech rzeczach, które wymienię w punktach:
a) mentalnie są na poziomie podstawówki ( choć i tu pewnie znajdą się dojrzalsze małe osoby )
b) tak bardzo zapragnęli zwrócić na siebie uwagę dziewczyn, że wyszli na błaznów
c) mają specyficzne poczucie humoru, podobnego do tego, które za pewne mieli dewianci ze średniowiecza - potrafią dostrzec coś śmiesznego w tragicznych wydarzeniach
Nie rozumiem takiego zachowania i poszanowania historii kraju, w którym żyjemy. Wiadomo, że nie każdego ruszają takie rzeczy, można tego nie rozumieć, każdy ma inny stopień wrażliwości, ale takie zachowanie mnie denerwuje. Wybaczcie chłopaki, ale taka jest prawda, do większości rzeczy trzeba dojrzeć. Nic do was nie mam rozwijajcie się dalej haha :D, ale zastanówcie się czasem nad tym co robicie.
                                                                 ~Okwezrd

autor: Heski



czwartek, 15 maja 2014

Ograniczenia

  Dzisiejszy post napiszę o ograniczeniach. Jest on zainspirowany kawałkiem : Czarnego HIFI - Ludzie mówią wciąż.

  Każdego dnia jesteśmy namawiani do wzięcia udziału w tysiącach imprez - tak wiem, jestem taki popularny :D. A tak na poważnie, dostajemy wielkie ilości propozycji, co jest w sumie w porządku i nie wadzi to nikomu, a w szczególności mi, ale moglibyśmy uszanować odmowę. Staramy się na siłę przekonać kogoś do naszego zdania. Ludzie dajmy sobie trochę luzu, pisałem już, że każdy z nas jest inny. Powiem szczerze, nie lubię chodzić na imprezy z jednego powodu. Na każdej jestem namawiany, do przyjęcia wysokoprocentowego płynu. Nie obchodzi kogoś to, że nie kręci mnie faza po używkach, po prostu to nie mój świat. Kiedy słyszę zdania "Ze mną się nie napijesz?" wydaje mi się, że trafiłem do kiepskiej polskiej komedii. Według mnie to jest ciekawe, że jesteśmy wszyscy różni. Gdybym podobał się każdej dziewczynie wyobraźcie sobie jak byłoby nudno (Tak na prawdę pewnie jestem tragicznym partnerem do związków, dlatego bardzo doceniam to, że moja wybranka mnie akceptuje :D). Wyobraźcie sobie jak nudno by było gdyby każdy z nas chciał być świetnym piłkarzem, albo inżynierem. Piękno tkwi w różnorodności. Wiem, że trudno postawić się swojej rodzinie, przyjaciołom, znajomym lub ogólnie pojętemu społeczeństwu, ale później będziesz miał/miała pracę, której nie będziesz lubił i pracował dzień w dzień, by przeżyć kolejną dobę robiąc coś czego nienawidzisz. Jaki w tym sens? Robić coś wbrew sobie jest niezgodne z naszą naturą, przez to tracimy sens życia. Wszyscy wiedzą, że trzeba utrzymać swoją rodzinę, wiem że to nie jest proste. Powiem więcej, jest to diabelnie trudne, dlatego szanujmy pracę swoich rodziców i doceńmy to jak się dla nas starają. Postarajmy się zrozumieć to, że chcą oni dla nas jak najlepiej, dlatego musimy wyperswadować im jakoś to, że mamy inne plany na siebie. Każda sekunda jest wyborem, możemy w jednej chwili zrobić coś wspaniałego, jak i wyburzyć kolejną cnotę. Wybór należy do nas i nikt nie powie mi, że jest inaczej. Jesteśmy ograniczani przez różne rzeczy - status społeczny, narodowość, płeć. Nieważne jak wiele ich jest, nie musimy ich jeszcze sobie dodawać. Trzeba jednak pamiętać, że to co robimy nie ma wpływu tylko na naszą skromną osobę, ale także na otoczenie. Róbmy to co kochamy, ale nie przyczyniajmy się do krzywdy innych. Bóg dał nam różne talenty, naszym zadaniem jest je umiejętnie wykorzystać i oszlifować. Nie ma osoby dobrej we wszystkim, tak jak i nie ma osoby, która nie cechuje się jakąś cnotą godnej uwagi. Piszę jakbym był scenarzystą jakiegoś niskobudżetowego filmu psychologicznego, ale taka jest prawda. Najgorsze co możemy zrobić to poddać się bez próby stworzenia czegoś pięknego. Co zostanie po nas gdy odejdziemy?
Autor: Heski



Piosenka, która była inspiracją: https://www.youtube.com/watch?v=tonOPLdq2NQ
                                                                                                                       ~Okwezrd